Każdego roku na Święto Bożego Miłosierdzia do krakowskiego sanktuarium przybywają tysiące pątników z Polski i całego świata. Pytani, czym dla nich jest Boże Miłosierdzie, od razu i pewnie odpowiadają – źródłem życia i nadziei. Dzieląc się swoimi świadectwami nie kryją wzruszenia i nie boją się łez.
Często pątnicy pokonują setki kilometrów, aby dotrzeć do Łagiewnik. Inni przełamują siebie i swoje słabości, przekraczają siebie. Każdy z inną intencją i historią życia. Wszyscy przynoszą ze sobą bagaż doświadczeń i przeżyć. A wszystko po to, aby zanurzyć się w Bożym Miłosierdziu.
Zatrzymać się
Wiola z Dąbrowicy na Dolnym Śląsku w łagiewnickim Sanktuarium Bożego Miłosierdzia jest po raz pierwszy. – Wszystko tutaj dopiero poznaję, ale jest mi tu po prostu dobrze. Czuję się jakbym była w miejscu mi bliskim, znanym – rozpoczyna naszą rozmowę. Wiola przyjechała do Łagiewnik z koleżankami z pracy. – To jest nasz kolejny taki wyjazd. Wcześniej odwiedziłyśmy m.in. Medjugorie i Ziemię Świętą. Dobrze mieć wokół siebie ludzi, z którymi można dzielić się przeżywaną wiarą – dodała pątniczka.
Na pytanie, czym dla niej jest Boże Miłosierdzie? Od razu odpowiada: „niesamowitą i ogromną łaską, którą otrzymaliśmy od Pana Boga”. – To niewyczerpalne źródło Bożej miłości. To źródło płynie nie tylko dla osób wierzących, ale w nim zanurzyć się mogą wszyscy także ci, którzy pogubili się, wyrzucili Pana Boga ze swojego życia czy obrazili się na Niego. To dla mnie jest niezwykłe, że Boża Miłość jest ponad to wszystko. Dzięki Bożemu Miłosierdziu wszyscy pogubieni mają szansę wrócić i być przyjętymi przez Niego z otwartymi ramionami. Mogą dostać się tam, gdzie my, osoby wierzące, pragniemy być. Pan Bóg czeka i na nich – zaznaczyła. Kobieta przyznała, że codziennie doświadcza miłości jaką obdarza ją Ojciec Miłosierny. – Choć w takiej codziennej gonitwie zdarza się, że tego nie zauważam. Dlatego ważne są chwile wytchnienia, zatrzymania się i spojrzenia z dystansu na to, jak wiele miłości otrzymujemy od Pana Boga – dodała.
Wiola przybyła do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, aby modlić się za swoją rodzinę. – Pragnę, aby trwała ona wiernie przy Chrystusie, aby była silna Bogiem. Tylko tak możemy przetrwać. Przyjechałam tutaj z pewnym problemem i od razu dostałam odpowiedź. Jestem Panu Bogu za to wdzięczna całym moim sercem. Chwała mu za to – zaznaczyła z ogromną radością w głosie.
Wiernie trwać
Małgorzata i Robert do Łagiewnik przyjechali na chwilę. – Nie mogło nas tu nie być – mówi mężczyzna. Ich rodzina od dawna ufnie wierzy w Boże Miłosierdzie i jemu się powierza. – Nasza córka ma na imię Faustyna na część świętej Apostołki Miłosierdzia. Co roku przyjeżdżamy tu do Sanktuarium Bożego Miłosierdzia, ale też raz w roku jesteśmy w Wilnie. Miasto to tak silnie związane jest z Panem Jezusem Miłosiernym i świętą siostrą Faustyną – wyjaśnia pielgrzym. Robert dodaje, że całą rodziną czerpią z Bożego Miłosierdzia umocnienie i siłę do codziennego życia. – Pan Jezus objawiając się siostrze Faustynie powiedział, że "iskra miłosierdzia wypłynie z Polski", aby przygotować świat na ponowne Jego przyjście. Chrystus postawił pewien warunek. Wskazał, że Polskę szczególnie umiłował, a jeżeli będzie posłuszna, to ją wywyższy. Dostaliśmy jasne zadanie – musimy być wierni i posłuszni Panu Bogu. My też mamy głosić światu Jego miłosierdzie, więc czyńmy to bez obawy o opinie innych i wbrew temu, co głoszą dziś krzykliwie różne środowiska – dodał Robert.
ITK