Biskup Anthony Chirayath z Indii, Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w diecezji Sagar w Indiach
Z kultem Bożego Miłosierdzia zetknąłem się, kiedy byłem w Rzymie. Tam obserwowałem pielgrzymów, którzy w jednym z kościołów gromadzili się zawsze w czwartkowe popołudnia. Gdy zapytałem pewnego księdza, o co w tym chodzi, odpowiedział mi żartobliwie: „To jest szaleństwo Polaków".
Nieco później, w 2006 roku papież Benedykt XVI wysłał mnie do Indii, do diecezji Sagar, bym tam pracował. W roku 2007 roku odwiedziłem zaś Stany Zjednoczone, miałem tam spotkanie z biskupem San Francisco, to było dokładnie 5 października, w imieniny s. Faustyny. Tego wieczoru przebywałem w domu, w którym wieczorem o 21.00 zgasło światło. W tej ciemności ukazał mi się Jezus w obrazie Bożego Miłosierdzia, który mówił, abym założył Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w mojej diecezji Sagar. To wydarzenie mocno odcisnęło się w moim sercu. Zobaczyłem także wtedy tysiące ludzi, którzy gromadzili się wokół stóp Jezusa, a On im błogosławił. Nagle światło w pokoju znów się zapaliło, choć tak naprawdę ono zgasło tylko w mojej świadomości – nikt inny tego nie zauważył. Nawet pytałem o prąd mieszkańców tego domu, ale byli zaskoczeni.
Następnego ranka byłem na lotnisku i tam odebrałem telefon. Dzwonił pan, który szukał biskupa Sagar. Powiedział, że ma na imię Józef i jest oddalony ode mnie o dwa tysiące kilometrów. Przekazał mi przesłanie. Poprzedniego dnia o godz. 21.00 Pan Jezus Miłosierny pojawił się również u niego i powiedział mu, że musi powiedzieć biskupowi z Sagar, że powinien utworzyć Sanktuarium Bożego Miłosierdzia w swojej diecezji.
Okazało się też, że w tym samym czasie, dokładnie w tym samym miejscu, gdzie później powstało Sanktuarium, pewien ksiądz miał wizję o Jezusie, który błogosławi ludzi tłumnie przychodzących do Niego.
Kiedy zrozumiałem, że trzy różne osoby w trzech różnych miejscach świata miały te same wizje, zacząłem poważnie rozważać to zdarzenie.
W 2007 roku założyłem więc Sanktuarium w diecezji Sagar – wówczas wiedza o Bożym Miłosierdziu, a także imię s. Faustyny, prawie w ogóle tam nie istniało.
Udało mi się dostać obraz Jezusa Miłosiernego i jeszcze w tym samym roku zawierzyłem moją diecezję Bożemu Miłosierdziu.
Dzisiaj imię Faustyny, jak i kult Bożego Miłosierdzia są już tam szeroko znane, praktykowane jest też nabożeństwo Godziny Miłosierdzia.
Fotografie s. Faustyny można zaś znaleźć w domach prywatnych, w kościołach, w szkołach. „Dzienniczek" wciąż inspiruje tysiące indyjskich kobiet i mężczyzn.
Z czasem Sanktuarium powiększyło się i dziś przyjeżdżają do niego zarówno osoby wierzące, jak i niewierzące, muzułmanie, hinduiści, pary bezdzietne, które otrzymują łaskę potomstwa. Przyjeżdżają także chorzy i dzieje się wiele cudów.
Utworzyłem też Stowarzyszenie Apostołów Bożego Miłosierdzia i jestem duchowym kierownikiem Międzynarodowego Ruchu (Fundacji) Bożego Miłosierdzia.
Uzdrowienie
W 2018 roku zdiagnozowano u mnie raka płuc. Od tego dnia zacząłem odmawiać nowennę do Bożego Miłosierdzia, zawsze w Sanktuarium i zawsze od godz. 15.00 do 16.00, prosząc Boga, by mnie uzdrowił, jeśli taka jest Jego wola. A potem poszedłem na kolejne badania i okazało się, że jestem zupełnie zdrowy. Lekarz, który nie był chrześcijaninem powiedział, że to prawdziwy cud. Wtedy postanowiłem, że do emerytury będę u stóp Miłosiernego, w tym Sanktuarium, głosić Jego Miłosierdzie, a dziś stoję przed wami, żeby przypomnieć sobie i wam, że Bóg jest wielki i miłosierny, a Faustyna jest Jego sekretarką.
Przetłumaczyłem też „Dzienniczek" na lokalny język. Dziś nabożeństwo do Bożego Miłosierdzia rozprzestrzenia się w Indiach jak ogień, a ludzie wierzą, że Koronka jest modlitwą, która odmawiana jako akt wiary może naprawdę wiele zdziałać.
Świadectwo wygłoszone na międzynarodowej konferencji "Nowe i prekursorskie wątki w pismach św. Faustyny i jej wpływ na życie Kościoła", jaka miała miejsce w dniach 3-5 października 2025 roku w Łagiewnikach.